czwartek, 5 czerwca 2014

Danny Brown

Pogląd który dominuje w muzyce rap (a może ogólnie w sztuce, czy procesie tworzenia) mówi o tym, że aby o czymś napisać trzeba to wcześniej przeżyć. Innymi słowy im więcej przeżywamy tym więcej mamy do powiedzenia. Trudno się z tym nie zgodzić. Pozostaje jeszcze wyobraźnia, dzięki której możemy zrobić coś czysto wirtualnie bazując na faktach dotyczących pewnych zdarzeń czy rzeczy. Ale czy wyobrazić sobie pobyt na Karaibach a rzeczywiście tam polecieć może oznacza to samo? Raczej nie.
Z powyższych rozważań wysuwa się prosta puenta: musi się dziać! Albo musi nam się wydawać, że coś się dzieje. A żeby mogło się wydawać (i to całkiem realnie wydawać) potrzebny jest dobry stymulator. W ten może zbyt długi sposób zapraszam Was do zapoznania się z największym ćpunem wśród raperów albo z największym raperem wśród ćpunów. Człowiekiem, który nie stroni od używek różnej maści i zakładam, że dopóki żyje to nie przestanie od nich stronić. Z raperem-zmorą protetyków na całym świecie, o czym przekonacie się oglądając dowolny teledysk z jego udziałem. Czas na Danny'ego Brown'a.
MTV określiła go mianem najbardziej unikatowej postaci w muzyce rap ostatnich lat. Z drugiej strony w kontekście rapera padło kiedyś hasło, że "...na Youtube ma więcej wywiadów niż piosenek" w których to z radością opowiada o narkotycznych odlotach, dzikich imprezach i oddaniu swoich fanek (nawet bardziej oddawaniu się fanek). Co by o nim nie powiedzieć, na pewno nie można mu odmówić ogromnego talentu.
Pierwszy legalny (wydawnictwo poprzedzało kilka darmowych mixtape'ów) debiut rapera ujrzał światło dzienne w roku 2010. Album pt. "The Hybrid" nie był właściwie do końca debiutem w pełnym tego słowa znaczenia bo zanim został wydany w wersji fizycznej przez label był dostępny w sieci za free. Album pozwolił raperowi wypłynąć na szerokie wody, nawiązać kontakty w branży. Zaowocował wieloma gościnnymi występami na albumach innych raperów.
Kolejny rok przynosi następny w dorobku artysty album pt. "XXX", udostępniony zupełnie bezpłatnie wszystkim fanom. Kolejna dawka rapu na wysokim poziomie. Z rewelacyjnymi utworami, wśród których na szczególną uwagę zasługują "Radio Song" (w którym to artysta prezentuje swoją "radiową piosenkę" i prześmiewa ideę tworzenia przez raperów hitów specjalnie do radia, utworów nastawionych na pozyskanie odbiorców). Warto przy okazji zapoznać się również z utworem "Monopoly" (z dosyć oryginalnym teledyskiem).
Rok 2012 chociaż nie dostarcza kolejnego albumu to przynosi pierwsze w historii wyróżnienie dla artysty. Dotyczy ono teledysku do wydanego w tymże roku utworu "Grown up" za który raper otrzymał nagrodę Best Video przyznaną przez MTV w jednej z kategorii video. Co do samej treści teledysku to jest ona rozwiązaniem zagadki dotyczącej stanu uzębienia rapera :)
W roku 2013 ma premierę ostatni jak do tej pory album w dorobku rapera. Płyta pt. "Old" potwierdza ogromną klasę, jak ich uznanie rapera (na albumie pojawili się znajdującymi się w tym momencie na ogromnej fali popularności Schoolboy Q,  A$AP Rocky czy Freddie Gibbs). Polecam mocno odjechany teledysk do utworu "Dip".
Podsumowując, ciężko przybliżyć w łatwy sposób dorobek Brown'a, artysta wydał masę bezpłatnych mixtape'ów oraz udzielił się gościnnie w niezliczonej ilości utworów. Nie zmienia to jednak faktu, że raper osiągnął już naprawdę wiele. Liczę oczywiście, że jeszcze wiele przed nim (jeżeli tylko dane mu będzie przeżyć niekończące się narkotyczne odjazdy). Jako ciekawostkę dodam, że już w ten weekend Danny Brown wystąpi po raz drugi w Polsce, tym razem będzie to koncert z cyklu RED BULL MUSIC ACADEMY WEEKENDER WARSAW. Więcej szczegółów pod adresem: http://www.redbull.com/pl/pl/music/events/1331640232161/red-bull-music-academy-weekender-warsaw








niedziela, 25 maja 2014

Eldo

witam
O twórczości naprawdę garstki artystów mogę powiedzieć że biorę ją w ciemno, że mogę zamówić płytę przed przesłuchaniem jakiegokolwiek singla, ogólnie przed pojawieniem się jakiekolwiek informacji poza tą, że wkrótce pojawi się nowy album. Oczywistym jest, że muzyka, artyści, ich twórczość nie istnieją bez promocji. Wszędzie tam gdzie trzeba coś sprzedać pojawia się element marketingu. Artyści poza tym, że tworzą z potrzeby serca (lub z potrzeby powiększenia zasobności swojego portfela) muszą przede wszystkim przynosić zysk wydawcy, który podejmuje ryzyko wydania ich twórczości. I choćbyśmy mieli nie wiem jak dobry produkt do sprzedania to jego jakość nigdy sama go nie wypromuje, no chyba, że ta jakość została wypromowana już dawno i utrzymuje zawsze ten sam wysoki poziom. Ostatnio przy okazji eurowizji wspominałem o Donatanie i jego skutecznym pomyśle na promocję swojej twórczości. Mieć pomysł na siebie to podstawowa reguła zaistnienia i przetrwania w branży. Ale jak to bywa z regułami i ta ma swój wyjątek. Chciałbym dzisiaj na przykładzie rapera Eldo pokazać, że szczerość i prawdziwość (oraz niewątpliwie ogromny talent) potrafią zdziałać więcej niż nachalna promocja. Pokazać, że czasem twórczość broni się sama. Że popularność, nie musi być konsekwencją dobrej promocji.
Moja znajomość z twórczością Eldo zaczęła się dosyć późno bo dopiero od przedostatniego albumu artysty "Zapiski z 1001 nocy". Było to o tyle ryzykowne, że kiedy zaczyna się od któregoś już z kolei albumu w twórczości danego artysty to może się zdarzyć, że trafimy na maksimum jego możliwości, dojrzałości i wszystko co było przed może wydać nam się wtedy trochę miałkie. Na szczęście w tym przypadku tak nie było. Owszem kiedy słucha się starszych albumów i porównuje z nowszymi to widać, że kolejne lata przynoszą progres. Z drugiej strony widać też, że kolejne albumy nie są odcinaniem kuponów i bazowaniem na popularności oraz na zaufaniu fanów, co niestety jest częstą przypadłością wielu artystów.
Leszek Kaźmierczak bo tak właściwie nazywa się Eldo swoją karierę zaczął od grupy Grammatik. O dokonaniach samej grupy napiszę kiedyś osobny post bo miała ona niewątpliwie ogromny wpływ na rozwój hip-hopu w Polsce. Wracają do Eldo to jest on przede wszystkim niesamowitym tekściarzem.Chyba żaden inny przedstawiciel tego gatunku nie dostarcza nam w swoich tekstach tyle przemyśleń na temat życia, człowieka, złożoności bytu i ludzkiej natury. Teksty Leszka cechuje ogromna dawka emocjonalna , dojrzałość oraz erudycja autora. Jego albumy to każdorazowo to pewien rodzaj psychoterapii dla samego autora i słuchaczy. Twórczość jest mocno melancholijno-refleksyjna, teksty nie pozwalają przejść obok siebie obojętnie. Warto przy okazji dodać, że raper jako jeden z nielicznych artystów tej sceny mówi otwarcie w tekstach o potrzebie i sile wiary. Sam jest praktykującym muzułmaninem. Pierwszy solowy album rapera pt "Opowieść o tym, co tu dzieje się naprawdę" ukazał się w 2000 roku. Nie był on w swojej postaci zbliżony do wspomnianej wcześniej refleksyjnej tematyki. Był on raczej próbą poszukania innej drogi i odcięciem się od twórczości grupy. Rok 2003 przynosi kolejny solowy album "Eternia" w którym raper powraca do bliskiej sobie stylistyki i tematyki. Album promowały rewelacyjne utwory: "Mędrcy z kosmosu" oraz "Tylko słowo". Mnie osobiście urzekł również utwór "Chodź ze mną". Rok 2006 to rewelacyjny album pt. "Człowiek, który chciał ukraść alfabet". Wydawnictwo cechowała różnorodność gatunków muzycznych od drum'n'bassu, poprzez jazzu aż do soulu. Brzmieniowo było to coś świeżego i oryginalnego. Tekstowo autor jak zwykle wspiął się na wyżyny. Album promował utwór: "Diabeł na oknie". Kolejny album w dorobku rapera to "27" wydany w roku 2007. Tytuł albumu był nawiązaniem do wieku autora. Mój faworyt na tym albumie to "I'm in love". Już rok później do sklepu trafia kolejne solo rapera pt. "Nie pytaj o nią". Na albumie znalazły się już kultowe wręcz utwory jak: "Granice", "Nie pytaj o nią" czy "Gdyby nie ty".Sam raper tak wypowiedział się o albumie: "...wkurzony przestrzenią publiczną i jej zaśmieceniem, napisałem gorzkie, ironiczne teksty pełne sarkazmu ale i nadziei. Żadnych rad jak żyć, dużo opowieści jak żyje... 45 minut osobistych refleksji o ostatnich dwóch latach spędzonych z "Nią". Tytuł albumu nawiązuje do utworu "Nie pytają o Polskę" Grzegorza Ciechowskiego. Rok 2010 przynosi wspomniany przeze mnie już wcześniej album "Zapiski z 1001 nocy". Moim zdaniem najlepszy w dorobku autora. Najbardziej dojrzały. Kompletny i naprawdę ciężko mu coś zarzucić. Brak tam słabych utworów. Płytę promował teledysk do utworu "Pożycz mi płuca". Polecam jeszcze: "Pamiętniku"oraz "Podaj pilota". W tym miesiącu w sklepach pojawi się najnowsze "dziecko" rapera, album o enigmatycznym tytule "Chi". Nawiązując do początku tego wpisu o promocji muzyki, wspomniałem że Eldo będzie przykładem tego, że dobra "marka" to promocja sama w sobie. Zanim w sieci pojawił się pierwszy singiel ("MS Batory") promujący nową płytę, album można było zamówić w przedsprzedaży na stronie internetowej Empiku i odkąd pojawiła się taka możliwość, nie schodzi on z topki sprzedażowej tego sklepu. I to jest właśnie prawdziwa wartość artysty, jak i oddanie i wiara jego fanów.






wtorek, 20 maja 2014

Skalpel

Witam,
dzisiaj wpis trochę inny niż wszystkie do tej pory. Ta odmienność wyraża się przede wszystkim w gatunku muzyki która będzie jego tematem a konkretnie nu jazzu. Otóż chciałbym Wam przybliżyć sylwetkę jednej z wielu moich miłości od pierwszego usłyszenia a mianowicie formację Skalpel. Główny powód to przede wszystkim genialna muzyka jaką niewątpliwie tworzą, powód nr 2 to wielki powrót wspomnianego duetu, najnowsze EP pt. "Simple". Muzyka inna, wymagająca innej wrażliwości, innego słuchania, misternie budowana przez producentów, wręcz "tkana" delikatnie z dźwięków. Pozwalająca odpłynąć w nieznane jeśli tylko jej na to pozwolimy. Dlatego warto zacząć od pozycji leżącej, słuchawki na uszy i zostajemy sam na sam z muzyką...która zaczyna się od słów: "Hello everyone, I'd like to take you on an imaginary trip. When I tell you this story, pretend you can see everything happening in your mind. Ready?" Zanim jednak pozwolę Wam odpłynąć czas na odrobinę historii. I to takiej, która napawa dumą i ma bardzo światowy wymiar. Skalpel to duet producencki reprezentowany przez DJów/producentów muzycznych w postaci Marcina Cichego i Igora Pudło. W swojej twórczości mistrzowsko wykorzystują sample pochodzące ze starych polskich nagrań jazzowych. Ich oficjalny debiut (zanim to nastąpiło własnym sumptem wydali EPkę "Polish Jazz") w postaci mini albumu pt "Sculpture" pojawił się w roku 2003 i zaowocował wydaniem pełnego albumu pt "Skalpel" w roku 2004. Wartym podkreślenia jest fakt, że zadebiutowali w znanej na całym świecie wytwórni promującej muzykę alternatywną a mianowicie Ninja Tune i są jak na razie jedynymi Polakami w szeregach tego labelu. Album spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem zarówno wśród fanów, jak i krytyków. Kolejnym albumem w dorobku grupy był "Konfusion" wydany w 2005, który również spotkał się z ciepłym z bardzo pozytywnym przyjęciem. Poza oficjalnymi albumami, grupa wydała również EPkę "Break Out" (2005), kompilację "1958 Breaks" (2005) oraz remiksy pt "Virtual Cuts" (2000). Poza uwielbieniem ogromnej rzeszy fanów, grupa spotkała się także z wyróżnieniami płynącymi z branży muzycznej, również nasz rodzimy rynek dostrzegł ich wybitny talent i w roku 2006 duet został uhonorowany "Paszportem Polityki" za wkład w krzewienie polskiej kultury na świecie. Ich debiut znalazł się wśród 20 najlepszych płyt w historii polskiej muzyki alternatywnej. A teraz już czas na samą muzykę. Prezentację muzyczną duetu chciałbym zacząć od utworu z najnowszego singla grupy, może ten wybór niesie za sobą pewne ryzyko chociażby ze względu na czas jego trwania (prawie 8 minut) ale jeżeli uda im się zdobyć Waszą uwagę tym utworem to liczę na to że sięgniecie po więcej.






dodatkowo linkuję odsłuch nowego albumu wraz z recenzją (jedną z wielu zapewne)

http://brandnewanthem.pl/skalpel-simple-ep/




niedziela, 18 maja 2014

Sampling: Cypress Hill - "Hits from the Bong"

Czas na kolejny utwór w naszej stałej rubryce pt. sampling. Dzisiaj "obróbce" zostanie poddany track grupy Cypress Hill - "Hits from the Bong". Pochodzi on z drugiego longplayu w dorobku grupy, wydanego w 1993 roku albumu "Black Sunday". O samej grupie pojawi się jeszcze szersza informacja przy okazji "mojej encyklopedii muzyki". Dzisiaj jeden z wielu wybitnych utwór w ich dorobku, zarazem jeden z wielu w których pojawia się temat marihuany bo grupa jest dużym zwolennikiem legalizacji tej używki. W konsekwencji powyższej informacji często w ich twórczości pojawiają się lekkie, chilloutowe numery, które przyjemnie bujają, pozwalając się zrelaksować. Autorem bitu jest DJ Muggs.

oryginalny utwór


główny motyw



bębny



piątek, 16 maja 2014

słowo o eurowizji part 2

Witam,
Donatana i Cleo przypadków ciąg dalszy. Zastanawiałem się długo czy w ogóle jeszcze drążyć temat i czy samym drążeniem nie stanę się właśnie częścią tematu który chcę dzisiaj poruszyć. Nie wiem ile razy przesłuchałem już utwór "Slavica". Urzekł mnie ten bit, jego amerykańskie brzmienie, całość po prostu świetnie buja. Na teledysk właściwie nie patrzę ale skupiam się na tym co pod nim, na komentarzach. Temat stary jak świat czyli hate. Pomijając w ogóle kwestię ludzi, którzy totalnie nie słuchają danego gatunku muzyki a pod utworami zostawiają komentarze, oczywiście niepochlebne. WTF? Kwintesencją jest oczywiście abstrakcyjny komentarz "ch*jowe, nawet nie słuchałem" Oczywiście nie zabraniam ludziom posiadania własnego zdania, czy w każdej dziedzinie trzeba je mieć to osobna sprawa. Nie pierwszy raz spotkałem się oczywiście z taką sytuacją, że ktoś hejtuje coś co mnie akurat urzekło. Poza tym nie mamy obowiązku słuchania czegoś co nam się zwyczajnie nie podoba. Po co się męczyć a przy okazji jeszcze dzielić się swoim cierpieniem z całym światem. Z drugiej strony powinienem mieć to gdzieś i zwyczajnie się tym nie wzruszać. Tylko nie czaję tej cholernej hipokryzji. Masa komentarzy pod teledyskiem "Slavica" dotyczy roznegliżowanych kobiet. Oczywiście marzy mi się świat w którym sama muzyka za siebie przemawia i nie potrzeba dodawać do niej piersi, tyłków itd. Co do marzeń to chciałbym jeszcze, żeby któryś z komentujących obejrzał jakiś amerykański teledyski pełen roznegliżowanych kobiet i tam wylał swój żal z powodu nagości. Nie wiem jak Wy ale ja nie spotkałem się z taką sytuacją. Kontynuując wątek nagości w teledyskach Donatana to od początku tam była, taki był koncept i tyle. A jeżeli kogoś aż tak ona boli to niech zwyczajnie nie ogląda tylko słucha z zamkniętymi oczami, może wtedy uda się usłyszeć, że to fajnie brzmi. Poniżej jeden z wielu przykładów teledysków w którym piersi i nie tylko wypełniają w całości wideo. Jest on złożony z fragmentów różnych filmów, w tym między innymi porno. I tutaj ciekawostka. Otóż w komentarzach ludzie pytają się o te filmy, aktorki. A co najważniejsze - grzecznie odpowiadają sobie na stawiane pytania (pewnie po to żeby w konsekwencji postawić coś innego, If you know what I mean). A u nas w kontekście teledysku Donatana i Cleo pada porównanie do porno. Wstyd. Pomyślcie o tych wszystkich aktorkach porno, którym być może jest przykro z powodu takiego porównania. Ale to tylko moje zdanie, tak samo nieistotne jak Wasze.


    

środa, 14 maja 2014

Słowo o eurowizji

witam,
Nie będzie to wpis o beznadziejnie niskim poziomie tego konkursu, kobietach z brodą, promowaniu piersi (chociaż w tym nie ma nic złego, bo trzeba przyznać, że te nasze były najlepsze) czy o tym jak bardzo skrzywdziło nas jury (bylibyśmy na piątym miejscu... wow... dupy nie urywa). Będzie o utworze, który zaraz po finale Eurowizji wrzucił do sieci  producent naszego konkursowego utworu czyli Donatan. Zanim jednak sam utwór to kilka słów o jego producencie. Jego album promujący naszą słowiańską muzyką/kulturę "Równonoc. Słowiańska dusza", chociaż zanotował rekordową sprzedaż jak na nasz rynek muzyczny to wzbudził przy tym licznie kontrowersje, dzieląc mocno scenę. Nie wiem czy to kwestia naszej mentalności, że zwyczajnie, mówiąc delikatnie, mamy mało powodów do radości kiedy komuś się udaje. Jad lał się strumieniami i leje się do tej pory. Osobiści uważam, że album nie był dziełem wybitnym, nie był to również wybitny pomysł ale jedno czego nie można odmówić autorowi albumu to na pewno ogromny talent i smykałka do marketingu. Donatanowi udało się zaprosić do gościnnego udziału całą śmietankę polskiej sceny rap. Album promowało kilka teledysków, w których na pierwszy plan (a może drugi i trzeci nawet) wysunęły się piersi a gdzieś tam w tle grała muzyka. Niemniej jednak, zostawiając gdzieś z tyłu kwestię gustu, dobrego smaku itd., warto po raz kolejny podkreślić, że Donatana cechuje ogromny talent i świeży pomysł. Dowodem na to jest wspomniany na wstępie utwór, który dzisiaj pojawił się w sieci. Jest to nowa aranżacja konkursowego numeru oraz świetny zabieg marketingowy. Skoro już kilka milionów odbiorców przed telewizorami usłyszało jego twórczość to trzeba iść za ciosem i korzystać z danych od losu "5 minut" fejmu. A po bicie który usłyszałem uważam, że skorzystał z tego należycie. Ameryka moi drodzy! Nie zdziwię się jeżeli za moment będzie miał premierę jego kolejny album, tym razem w wersji anglojęzycznej. Przy okazji dorzucam jeszcze inny numer, który w moim subiektywnym odczuciu świadczy dobitnie o talencie producenckim Donatana.





poniedziałek, 12 maja 2014

Sampling: Nas - N.Y. State of Mind

Dzisiaj analizie poddamy jeden z najważniejszych utworów w historii muzyki rap a mianowicie "N. Y. State of Mind" Nas'a. Utwór pochodzi z noszącego znamiona klasyki albumu "Illmatic". W tym roku mija równo 20 lat od daty premiery tej płyty, która w momencie ukazania się, jak i na dzień dzisiejszy jest dziełem wybitnym, ponadczasowym. Zmieniła oblicze tej muzyki, stała się inspiracją dla kolejnych pokoleń raperów a zarazem niedoścignionym wzorem. Album do którego można wracać zawsze i czerpać tę samą radość. Producentem wspominanego bitu jest DJ Premier. Czas na szczegóły jak to jest zrobione.

utwór


motyw główny od 1:06




bębny od 5:29


dodatkowe efekty dźwiękowe od 0:23